Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Seria: - - -
Tom: - - -
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Gatunek: Literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Editio Red
Premiera: 29.09.2021 r.
Sadie to 29-letnia kobieta, która pracuje jako redaktorkaj w magazynie. W okresie świątecznym przypada jej także kolumna "świąteczne życzenia", do której ludzie piszą listy do Mikołaja. Pewnego dnia Sadie dostaje kolejny list z życzeniami do Mikołaja i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mię to, że jest... Czerwiec. Mimo to kobieta nie potrafi się powstrzymać i otwiera list. Jest on od 10-letniej Birdie, która już kiedyś prosiła o coś Mikołaja i ten niestety ją zawiódł. Chciała, żeby jej mama pokonała chorobę i udało jej się wyzdrowieć, ale niestety tak się nie stało. Postanawia mimo wszystko dać mu jeszcze jedną szansę i zobaczyć, czy tym razem jej nie zawiedzie. Sadie, wzruszona listem dziewczynki, postanawia spełnić te jej życzenia, które może. Kiedy dostaje kolejne listy od dziewczynki, Sadie nieoczekiwanie się do niej przywiązuje. W końcu, aby móc poznać ją bliżej, decyduje się na kłamstwo które ciągnie za sobą kolejne. Zbliża się nie tylko do dziewczynki, ale także do jej ojca, Sebastiana. Wszyscy jednak wiemy, że kłamstwo ma krótkie nogi, a szczęście na nim zbudowane, nie może trwać zbyt długo.
Po książki tego duetu sięgam bez większego zastanowienia, chociaż na początku miałam z nim trochę pod górkę. Nie wszystkie ich książki mi się podobały, niektóre wręcz były jednymi z najgorszych, jakie czytałam, ale im dalej, tym było lepiej. Teraz ich wspólne powieści są coraz lepsze, a ja czytam je z uśmiechem na twarzy. "Miłość w zamkniętej kopercie" to jednak najlepsza ich książka, jaką do tej pory przeczytałam. Dla mnie jest wręcz fenomenalna. Pełna uczuć, miłości i szczęścia, ale także smutku, łez i bezradności. To jedna z tych powieści, które wciągają czytelnika bez reszty i nie chce wypuścić ze swoich objęć. Po lekturze jestem wstrząśnieta do głębi, jak bardzo rzeczywista była ta historia.
Najważniejsze skrzypce grają tutaj oczywiście bohaterowie i chociaż relacja Sadie i Sebastiana jest niesamowita, to mnie bardziej chwyciła za serce ta pomiędzy Sadie a Birdie. Birdie, pisząc list do Mikołaja, poprosiła go o to, aby przysłał jej i tacie przyjaciółkę, aby mogli spędzać razem czas i tata zaczął się uśmiechać. Sadie nie miała tego w placach, ale przez pewne nieporozumienie, po którym zdecydowała się na kłamstwo, zostaje częstym gościem w ich domu. I chociaż początkowo była to tylko fascynacja Sebastianem i pewna więź, którą Sadie poczuła do Birdie, kobiecie zaczęło na tej dwójce coraz bardziej zależeć. Kłamstwo jednak ma krótkie nogi, a Sebastian poczuje się oszukany, więc będzie kazał Sadie odejść. Czy jednak będzie potrafiła to zrobić, skoro na prawdę będzie jej na nich zależeć? Po raz pierwszy od bardzo dawna, to główna bohaterka bardziej mnie ujęła, niż główny bohater. Jasne, Sebastian jest interesujący, ale to bezintersowność Sadie i jej chęć niesienia pomocy, zdecydowanie bardziej trafiły mi do serca. Bardzo ważną postacią jest także Birdie, która jest bardzo mądrą i wyrozumiałą dziewczynką, która nie wymaga od życia zbyt wiele, a najbardziej zależy jej na szczęściu taty. Świetnie wykreowane postacie, które idealnie sprawdzają się w swojej roli.
Ta powieść, to istna bomba emocjonalna! Obok tej historii nie da się przejść obojętnie i nic nie poczuć, to jest po prostu niemożliwe. Ja byłam momentami wstrząśnieta, jak wiele emocji może kryć się w słowach. Autorki mnie tym zabiły, bo na zmianę śmiałam się i byłam szczęśliwa, żeby chwilę później płakać i lamentować nad losem bohaterów. A ich droga była bardzo wyboista, naznaczona bólem i cierpieniem. Do tego wszystkiego doprowadziły jednak kłamstwa Sadie, które oczywiście wyszły na jaw. Kobieta od początku wiedziała, że nie powinna oszukiwać Sebastiana i Birdie, ale chęć zbliżenia się do dziewczynki, która wydawała się tak bliska jej sercu, była zbyt wielka. Autorki pokazują nam tutaj, że nie można opierać szczęścia na kłamstwie, bo wystarczy jedna chwila i wszystko posypie się jak domek z kart.
Autorki nie byłyby sobą, gdyby nie poruszyły jakiegoś trudnego tematu. Tym razem mamy do czynienia się z samotnym rodzicielstwem. Cztery lata temu Sebastian stracił żonę i miłość swojego życia, a tym samym Birdie matkę. Oboje bardzo to przeżyli, ale dla siebie nawzajem musieli być silni. Sebastian stara się zrobić wszystko, żeby Birdie nie brakowało matki, ale wiadome jest, że nie jest to możliwe. Stara się jej poświęcać jak najwięcej uwagi, chociaż ma czasochłonną pracę. W jednym z listów do Mikołaja Birdie wspomina, że jej tata ogląda nawet na YouTube filmiki, jak zapleść warkocza. Oczywiście nie jest mu łatwo, ale robi wszystko, aby Birdie tego nie zauważyła (chociaż oczywiście dziewczynka jest mądrzejsza i wie więcej, niż mogłoby mu się wydawać). Ten wątek został bardzo dobrze poprowadzimy i niczego mi w nim nie brakowało. Tej książce w ogóle niczego nie brakuje, autorki wszystko zrobiły tutaj idealnie.
"Miłość w zamkniętej kopercie" to jedna z najpiękniejszych i najbardziej emocjonujących książek, jakie dane mi było czytać. Vi Keeland i Penelope Ward pokazują, że wciąż są w wielkiej formie i nie pokazały jeszcze do końca, na co je stać. Emocje, bohaterowie i poprowadzenie akcji - w tej książce wszystko zgrywa się idealnie!
Ocena: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz