Autor: Sarah J. Maas
Tytuł: Dwór Szronu i Blasku Gwiazd
Cykl: Dwór Cierni i Róż
Tom: 3.5
Tłumaczenie: Jakub Radzimiński i Dorota Radzimińska
Wydawnictwo: Uroboros
Premiera: 03.10.2018 r.
Uwielbiana autorka powraca z kolejną odsłoną cyklu Dwór cierni i róż! Akcja powieści toczy się kilka miesięcy po wydarzeniach z Dworu skrzydeł i zguby. Historia opowiedziana jest z perspektywy Feyry i Rhysa, którzy wraz z przyjaciółmi zajmują się odbudową Dworu Nocy oraz miasta, które uległo znacznym zniszczeniom podczas wojny. Na szczęście zbliża się czas Przesilenia Zimowego, a z nim wyczekiwane ułaskawienie. Jednak mimo świątecznej atmosfery duchy z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Feyra, która będzie obchodziła swoje pierwsze Przesilenie Zimowe, odkrywa, że najbliższe jej osoby są znacznie bardziej poranione, niż można by przypuszczać. A to może mieć znaczący wpływ na przyszłość Dworu i całego ich świata.
Powracając do cyklu "Dwór Cierni i Róż", nie mogłam przestać się uśmiechać na myśl o spotkaniu z tak dobrze mi znanymi postaciami. Tak bardzo się za nimi stęskniłam, że gdy tylko dostałam książkę, to praktycznie od razu się do niej zabrałam. I tym sposobem znowu spotkałam Feyrę, której blizny po wojnie nie chcą się zagoić. Znowu jest jej trudno cokolwiek namalować, bo boi się, co mogłaby później na tym obrazie dojrzeć. Owszem, jest szczęśliwa z Rhysandem jak jeszcze nigdy w życiu nie była, w końcu jest on jej towarzyszem i miłością na całe życie, ale gdzieś tam głęboko w duszy ukrywa całą ciemność, która ją dręczy. W dodatku z jej siostrami wcale jej się nie układa, a raczej z jedną, Nestą, która postanowiła niszczyć swoje życie jako Fae i rozwalać się po barach pijąc ile się da i zapraszając do łóżka co chwilę innego faceta. Wcale nie patrzy na to, że rani tym nie tylko swoje siostry, ale też Kasjana, który z jakiś względów nie potrafi jej zostawić. Elaina natomiast jakoś częściowo już się pogodziła że swoim nowym życiem i zajmuje się ogrodem oraz pomaga w kuchni. No i oczywiście zgrabnie omija Luciena, gdyż nie chce myśleć o łączącej go z nim więzi. Rhysand natomiast pomału jakoś zbiera się do kupy, ale temu trzeba się bliżej przyjrzeć, bo jak zwykle nałożył na siebie maskę i udaje, że wszystko jest dobrze. Wciąż jednak myśli o momencie swojej śmierci i o tym, że mógłby już więcej nie zobaczyć Feyry.
Wiem, że dużo osób uważa, że ta książka jest nuda i kompletnie niepotrzebna. Ja jednak uważam całkowicie inaczej. Wiem, że nie ma tutaj akcji i tempa, do jakiego przyzwyczaiła nas Maas w poprzednich tomach, a już szczególnie w "Dworze skrzydeł i zguby". Prawda jest taka, że w tej książce niewiele się dzieje, po prostu trwają przygotowania do święta przesilenia zimowego i jednocześnie urodzin Feyry. Wiem, że to może być dla niektórych nudne ale dla mnie jest to o tyle ważne, że możemy bliżej poznać uczucia bohaterów. W ferworze wielkich bitew i pędzącej akcji zazwyczaj nie ma na to czasu, dlatego czasami warto zwolnić. I ta powieść jest właśnie takim zwolnieniem, które ma nam pokazać jak wiele bohaterowie przeszli i ile z siebie musieli poświęcić, żeby ocalić Prythian o tych, których kochają najbardziej.
"Dwór szronu i blasku gwiazd" to swego rodzaju pomost, który połączy dwie części jednej serii. Nie moglibyśmy po takim zakończeniu poprzedniego tomu od razu przejść do nowych bohaterów. Owszem, mieli oni już swoje szczęśliwe zakończenie, ale nie wiedzieliśmy, jak wojna na nich wpłynęła, z jakimi demonami muszą się teraz zmagać. I ta nowelka właśnie to pokazuje, co każdy przechodzi i jak sobie radzi. Dla mnie Sarah J. Maas bardzo dobrze zrobiła, pokazując nam to w osobnej książce. Wszystko to dlatego, że gdyby ukazała to w historii z nowymi bohaterami, to początek mógłby być dla nas nudny i całkiem inaczej byśmy to wszystko odebrali. A tym sposobem i wilk jest syty i owca cała. Mnie powieść jak najbardziej się spodobała i cieszę się, że autorka zdecydowała się na takie rozwiązanie. W ogólnym rozeznaniu na pewno wyjdzie jej to na dobre, a mnie było miło ponownie spotkać się z tymi wspaniałymi bohaterami, szkoda tylko, że tak krótko.
Ocena: 8,5/10
Wiem, że dużo osób uważa, że ta książka jest nuda i kompletnie niepotrzebna. Ja jednak uważam całkowicie inaczej. Wiem, że nie ma tutaj akcji i tempa, do jakiego przyzwyczaiła nas Maas w poprzednich tomach, a już szczególnie w "Dworze skrzydeł i zguby". Prawda jest taka, że w tej książce niewiele się dzieje, po prostu trwają przygotowania do święta przesilenia zimowego i jednocześnie urodzin Feyry. Wiem, że to może być dla niektórych nudne ale dla mnie jest to o tyle ważne, że możemy bliżej poznać uczucia bohaterów. W ferworze wielkich bitew i pędzącej akcji zazwyczaj nie ma na to czasu, dlatego czasami warto zwolnić. I ta powieść jest właśnie takim zwolnieniem, które ma nam pokazać jak wiele bohaterowie przeszli i ile z siebie musieli poświęcić, żeby ocalić Prythian o tych, których kochają najbardziej.
"Dwór szronu i blasku gwiazd" to swego rodzaju pomost, który połączy dwie części jednej serii. Nie moglibyśmy po takim zakończeniu poprzedniego tomu od razu przejść do nowych bohaterów. Owszem, mieli oni już swoje szczęśliwe zakończenie, ale nie wiedzieliśmy, jak wojna na nich wpłynęła, z jakimi demonami muszą się teraz zmagać. I ta nowelka właśnie to pokazuje, co każdy przechodzi i jak sobie radzi. Dla mnie Sarah J. Maas bardzo dobrze zrobiła, pokazując nam to w osobnej książce. Wszystko to dlatego, że gdyby ukazała to w historii z nowymi bohaterami, to początek mógłby być dla nas nudny i całkiem inaczej byśmy to wszystko odebrali. A tym sposobem i wilk jest syty i owca cała. Mnie powieść jak najbardziej się spodobała i cieszę się, że autorka zdecydowała się na takie rozwiązanie. W ogólnym rozeznaniu na pewno wyjdzie jej to na dobre, a mnie było miło ponownie spotkać się z tymi wspaniałymi bohaterami, szkoda tylko, że tak krótko.
Ocena: 8,5/10
"Prawda jest twoim darem. Prawda jest twoim przekleństwem."
Komentarze
Prześlij komentarz