Tytuł: Ostatnie królestwo
Autor: Bernard Cornwell
Cykl: Wojny wikingów
Tom: 1
Tłumaczenie: Amanda Bełdowska
Wydawnictwo: Otwarte
Pierwszy tom bestsellerowej serii Bernarda Cornwella o losach bohaterskiego Uhtreda z Bebbanburga. Na jej podstawie BBC realizuje serial Upadek królestwa. Anglia, IX wiek. Wikingowie plądrują i zajmują ziemie kolejnych anglosaskich królestw. Uhtred, syn ealdormana Northumbrii, trafia do duńskiej niewoli po tym, jak jego ojciec zginął w walce z najeźdźcami. Dorasta wśród wikingów, żyje zgodnie z ich zasadami, staje się częścią rodziny jarla Ragnara i wojownikiem. Jednak przeznaczenia nie da się oszukać. Los jest nieubłagany. W chaosie duńskiej inwazji, w wirze walki Uthred staje przed wyborem, czy być lojalnym wobec tych, którzy go wychowali, czy wobec saskich pobratymców.
Uhtreda poznajemy jako małego chłopca, który niedawno skończył dziewięć lat. W tamtym czasie mówiono jednak na niego Osbert, gdyż jego imię zmieniono w późniejszym czasie. Nie zaznał on goryczy tego świata, gdyż jego ojciec był earldormanem (takim można powiedzieć przywódcą, który ma swoje ziemie i ludzie, którzy mieszkają na tych ziemiach są mu posłuszni, ale ma nad sobą króla), więc nie dla niego była ciężka praca. Jego spokój jednak zostaje zaburzony przez najazd Duńczyków, zwanych także wikingami. Zabijają oni jego starszego brata i tym sposobem otrzymuje imię Uhtred i zostaje jedynym następcą swojego ojca. Duńczycy nie atakują Bebbanburgu, gdyż jest to forteca nie do zdobycia, ale sąsiednie miasto co nich należące już nie miało tyle szczęścia. Tak więc Uhtred wyrusza razem ze swoim ojciem na wojnę przeciw wikingom z wielkim przekonaniem, że uda im się rozgromić ich w mig. Jednak Duńczycy są o wiele bardziej inteligentni, niż mogło by się wydawać. Zastawili pułapkę, w którą udało się spędzić wrogów i tym sposobem wygrywają walkę i zostają nowymi panami ziem. Uhtredowi udaje się jednak przeżyć i zostaje razem z nimi, początkowo jako zakładnik, później jako przyjaciel. Uhtred jest postacią wielowymiarową. Czasami nie wie on czego chce i kim tak na prawdę jest, ale nie potrafimy nie żywić co do niego przyjaznych uczuć, gdyż jest nam zbyt bliski.
Bernard Cornwell jest dla mnie mistrzem w literaturze historycznej. Pierwszy raz miałam z nim styczność przy serii o Królu Aryurze, która stała się jedną z moich ulubionych. Teraz na pewno to samo stanie się z Wojnami Wikingów. "Ostatnie królestwo" to nie jest książka, którą czyta się w oka mgnieniu, gdyż wymaga od człowieka dużego skupienia aby nie przeoczyć szczegółów, które są tutaj bardzo ważne. Czasami rzecz mało dla nas istotna, później okazuje się tą najważniejszą. Dlatego trzeba tutaj być na maksa skupiony i myśleć o tym co się czyta. To nie jest tego typu powieść, w której można przewrócić pięć kartek i będzie się wiedziało o co chodzi. Tutaj od razu by się zgubiło wątek i nie dało by rady się odnaleźć. Dla mnie jest to ważne, gdyż oznacza, że autor na prawdę skupił się na tym co pisze. Wielkie brawa za to.
W tej powieści znalazłam najlepsze sceny batalistycze o jakich czytałam we wszystkich dotychczasowych książkach! Do niedawna myślałam jeszcze, że mnie niczym nie można już zaskoczyć. Wydawało mi się, że widziałam już absolutnie wszystko. Nigdy wcześniej tak bardzo się nie myliłam, gdyż nic nie mogło mnie przygotować na to, czego doznałam w tej powieści. Musicie wiedzieć, że ja bardzo często czytam literaturę historyczną, jednak recenzuję ją bardzo rzadko, gdyż mało ludzi się tym interesuje. Jednak tutaj nie mogłam się powstrzymać i musiałam coś napisać. Bernard Cornwell jest dla mnie mistrzem w pisaniu scen batalistycznych. Są one realne i wydaje się człowiekowi, jakby był w środku całego tego zamieszania, ale jednocześnie nie przytłacza nas szczegółami, które mógłby nas znudzić bądź zniesmaczyć, a to bardzo cenię.
Po przeczytaniu "Ostatniego królestwa" długo zastanawiałam się czy umiała bym żyć tak jak Uhtred. Jakby na to nie patrzeć to Duńczycy byli jego wrogami. Zabili jego brata, a później ojca. Jednak on potrafił zacząć traktować ich jak przyjaciół i rodzinę. Co prawda był tylko małym chłopcem, któremu łatwo namieszać w głowie, ale długo nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Dopiero później zrozumiałam, że on po prostu potrzebował bliskości. Chciał kogoś, z kim mógłby porozmawiać, kto traktował by go z szacunkiem i darzył uczuciem. I właśnie to znalazł w mężczyźnie, który przygarnął go do siebie. Swojej prawdziwej matki nie poznał, bo zmarła w trakcie porodu, a ojciec był zimny jak lód i nie zwracał na niego uwagi. Dlatego właśnie zaczął żyć ze swoimi wrogami, gdyż oni jako jedyni widzieli w nim coś więcej i to jest piękne.
"Ostatnie królestwo" to przepiękna powieść o szukaniu samego siebie w miejscu, do którego tak naprawdę nie należymy. Pokazuje, że literatura historyczna to nie tylko bitwy, które choć w wykonaniu Bernarda Cornwella są piękne, to nie najważniejsze. To tutaj wpłyniecie w świat wikingów i już nigdy o nim nie zapomnicie.
Ocena: 9,5/10
Bernard Cornwell jest dla mnie mistrzem w literaturze historycznej. Pierwszy raz miałam z nim styczność przy serii o Królu Aryurze, która stała się jedną z moich ulubionych. Teraz na pewno to samo stanie się z Wojnami Wikingów. "Ostatnie królestwo" to nie jest książka, którą czyta się w oka mgnieniu, gdyż wymaga od człowieka dużego skupienia aby nie przeoczyć szczegółów, które są tutaj bardzo ważne. Czasami rzecz mało dla nas istotna, później okazuje się tą najważniejszą. Dlatego trzeba tutaj być na maksa skupiony i myśleć o tym co się czyta. To nie jest tego typu powieść, w której można przewrócić pięć kartek i będzie się wiedziało o co chodzi. Tutaj od razu by się zgubiło wątek i nie dało by rady się odnaleźć. Dla mnie jest to ważne, gdyż oznacza, że autor na prawdę skupił się na tym co pisze. Wielkie brawa za to.
W tej powieści znalazłam najlepsze sceny batalistycze o jakich czytałam we wszystkich dotychczasowych książkach! Do niedawna myślałam jeszcze, że mnie niczym nie można już zaskoczyć. Wydawało mi się, że widziałam już absolutnie wszystko. Nigdy wcześniej tak bardzo się nie myliłam, gdyż nic nie mogło mnie przygotować na to, czego doznałam w tej powieści. Musicie wiedzieć, że ja bardzo często czytam literaturę historyczną, jednak recenzuję ją bardzo rzadko, gdyż mało ludzi się tym interesuje. Jednak tutaj nie mogłam się powstrzymać i musiałam coś napisać. Bernard Cornwell jest dla mnie mistrzem w pisaniu scen batalistycznych. Są one realne i wydaje się człowiekowi, jakby był w środku całego tego zamieszania, ale jednocześnie nie przytłacza nas szczegółami, które mógłby nas znudzić bądź zniesmaczyć, a to bardzo cenię.
Po przeczytaniu "Ostatniego królestwa" długo zastanawiałam się czy umiała bym żyć tak jak Uhtred. Jakby na to nie patrzeć to Duńczycy byli jego wrogami. Zabili jego brata, a później ojca. Jednak on potrafił zacząć traktować ich jak przyjaciół i rodzinę. Co prawda był tylko małym chłopcem, któremu łatwo namieszać w głowie, ale długo nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Dopiero później zrozumiałam, że on po prostu potrzebował bliskości. Chciał kogoś, z kim mógłby porozmawiać, kto traktował by go z szacunkiem i darzył uczuciem. I właśnie to znalazł w mężczyźnie, który przygarnął go do siebie. Swojej prawdziwej matki nie poznał, bo zmarła w trakcie porodu, a ojciec był zimny jak lód i nie zwracał na niego uwagi. Dlatego właśnie zaczął żyć ze swoimi wrogami, gdyż oni jako jedyni widzieli w nim coś więcej i to jest piękne.
"Ostatnie królestwo" to przepiękna powieść o szukaniu samego siebie w miejscu, do którego tak naprawdę nie należymy. Pokazuje, że literatura historyczna to nie tylko bitwy, które choć w wykonaniu Bernarda Cornwella są piękne, to nie najważniejsze. To tutaj wpłyniecie w świat wikingów i już nigdy o nim nie zapomnicie.
Ocena: 9,5/10
Uwielbiam wikingów i miałam ogromną ochotę na tę książkę, ale nie zdecydowałam się ze względu na ograniczony czas :) ale może w przyszłości po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com