Tytuł: Wiara, miłość, śmierć
Autor: Peter Gallert, Jörg Reiter
Cykl: Kroniki Martina Bauera
Tom: 1
Tłumaczenie: Anna Bittner
Wydawnictwo: Initium
Premiera: 14.01.2018 r.
Czy w świecie pełnym przestępstw można jeszcze w cokolwiek wierzyć? Duisburg. Na moście nad Renem stoi policjant gotowy do skoku. Duchowny Martin Bauer, chcąc go powstrzymać, wspina się na barierkę i sam rzuca się w toń. Zaskoczony funkcjonariusz skacze mu na pomoc. Wspólnie dopływają do brzegu. Bauer zaryzykował i wygrał. Jednak kilka godzin później policjant ginie po upadku z dachu garażu. Wszystko wskazuje na samobójstwo − przeciwko mężczyźnie toczyło się dochodzenie w sprawie nadużyć finansowych. Bauer nie wie już, w co ma wierzyć, a rodzina zmarłego tylko pogłębia jego wątpliwości. Szukając prawdy, stawia wszystko na jedną kartę…
Martin Bauer, to duchowny, dla którego bycie zwyczajnym pastorem było zbyt nudne. Nie dla niego było chodzenie po kolendzie czy wysłuchiwanie o życiu swoich wiernych. Chciał od życia czegoś więcej, ale wciąż z Bogiem u swojego boku. Tym właśnie został duchownym policji w mieście Duisburg. To dzięki temu może brać udział w akcjach i pomagać ludziom, ale jest także smutniejsza cześć tej pracy. To właśnie on informuje rodzinę, gdy komuś coś się stało. Nigdy nie należy to do łatwych rzeczy i ciężko się do tego przyzwyczaić. Martin jednak zawsze może liczyć na wsparcie swojej żony i nastoletniej córki, bez których nie wyobraża sobie życia. Przyznam się szczerze, że po raz pierwszy chyba czytałam książkę o osobie duchowej, albo nie pamiętam, że miałam taką w swoich rękach. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, gdyż Martin jest bardzo dobrze skonstruowaną postacią, która potrafi nas jednocześnie rozśmieszać, wkurzać i zainteresować tym, co aktualnie się dzieje. Na pewno będę o nim pamiętać dłużej.
Duety śledcze są już tak znane w kryminałach, że ma je większość książek z tego gatunku. Powiedzieć, że już się to przejadło, to za mało. Myślałam, że tak może być też i w tej książce, ale po przeczytaniu fragmentu byłam tak zafascynowana, że musiałam mieć więcej. I to był strzał w dziesiątke, bo duetu z duchownym jeszcze nie widziałam i było to dla mnie coś oryginalnego i na tyle ciekawego, że dokończyłam tą książkę. Bauer nie jest osobą, którą można ustawiać po kontach i zdecydowanie nie da sobie w kaszę dmuchać. Jak już coś postanowi, to tak musi być. Myślicie, że jego partnerka jest jego przeciwieństwem? Nie! Verena jest dokładnie taka sama jak on, tylko bardziej ostrzejsza. To sprawia, że ten duet jest na prawdę ciekawy.
Przyszedł czas kiedy powinnam napisać co tak na prawdę myślę o tej książce i niestety nie będzie to zbyt pochlebne. Dlaczego? Bo była przeraźliwie nudna. Z każdą kolejną kartką coraz bardziej chciało mi się spać, a ziewałam tak, że szkoda gadać. Dodam tylko, że czytałam ją w środku dnia, więc byłam wyspana i gotowa do przygody. A tutaj niestety dostałam przydługie opisy, które ciągnęły się tak, że szkoda gadać, a najgorsze jest to, że nie miały żadnego wpływu na książkę i miałam wrażenie, że były taką "zapchaj dziurą", bo autor nie wiedział jak sprawić, żeby powieść była dłuższa. Niestety sprawiło to, że książka strasznie się dłuży i zamiast świetnej historii, dostaliśmy flaki z olejem.
"Wiara, miłość, śmierć", to dobrze zapowiadająca się książka, ze świetnym duetem śledczych, którą zabiły przydługie i nudne opisy zupełnie jej niepotrzebnie. Zamiast wartkiej akcji jak na kryminał przystało, dostajemy ataku ziewania. Dobry początek, który nie rozwinął się w dobrą książkę.
Ocena: 5/10
Duety śledcze są już tak znane w kryminałach, że ma je większość książek z tego gatunku. Powiedzieć, że już się to przejadło, to za mało. Myślałam, że tak może być też i w tej książce, ale po przeczytaniu fragmentu byłam tak zafascynowana, że musiałam mieć więcej. I to był strzał w dziesiątke, bo duetu z duchownym jeszcze nie widziałam i było to dla mnie coś oryginalnego i na tyle ciekawego, że dokończyłam tą książkę. Bauer nie jest osobą, którą można ustawiać po kontach i zdecydowanie nie da sobie w kaszę dmuchać. Jak już coś postanowi, to tak musi być. Myślicie, że jego partnerka jest jego przeciwieństwem? Nie! Verena jest dokładnie taka sama jak on, tylko bardziej ostrzejsza. To sprawia, że ten duet jest na prawdę ciekawy.
Przyszedł czas kiedy powinnam napisać co tak na prawdę myślę o tej książce i niestety nie będzie to zbyt pochlebne. Dlaczego? Bo była przeraźliwie nudna. Z każdą kolejną kartką coraz bardziej chciało mi się spać, a ziewałam tak, że szkoda gadać. Dodam tylko, że czytałam ją w środku dnia, więc byłam wyspana i gotowa do przygody. A tutaj niestety dostałam przydługie opisy, które ciągnęły się tak, że szkoda gadać, a najgorsze jest to, że nie miały żadnego wpływu na książkę i miałam wrażenie, że były taką "zapchaj dziurą", bo autor nie wiedział jak sprawić, żeby powieść była dłuższa. Niestety sprawiło to, że książka strasznie się dłuży i zamiast świetnej historii, dostaliśmy flaki z olejem.
"Wiara, miłość, śmierć", to dobrze zapowiadająca się książka, ze świetnym duetem śledczych, którą zabiły przydługie i nudne opisy zupełnie jej niepotrzebnie. Zamiast wartkiej akcji jak na kryminał przystało, dostajemy ataku ziewania. Dobry początek, który nie rozwinął się w dobrą książkę.
Ocena: 5/10
Szkoda, że książka Cię rozczarowała. Mnie się podobała, dobrze się przy niej bawiłam a i akcja sama w sobie mnie zaciekawiła. No, ale tak już jest, że nie wszystko wszystkim ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust i to jest piękne <3
UsuńJak wieje nudą, to zdecydowanie podziękuję. A sądziłam, że znalazłam coś dla siebie :) Dziękuję za szczerą recenzję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Ja także tak myślałam i niestety głęboko się rozczarowałam :(
UsuńPozdrawiam serdecznie :)