Tytuł: Dwanaście żywotow Samuela Hawleya
Autor: Hannah Tinti
Seria: - - -
Tom: - - -
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Premiera: 20.11.2019 r.
Tytułowy Samuel Hawley samotnie wychowuje swoją córkę Loo. Nigdy nie osiedli w jednym miejscu. Podróżują z miejscowości do miejscowości, zawsze tułając się po motelach, nie mając swojego prawdziwego domu. Samuel to były przestępca, który wiele złego ma za swoimi uszami. Gdy był młodym chłopcem wszedł na drogę, z której nie potrafił znaleźć wyjścia. Najpierw zaczął od drobnych kradzieży, a z czasem dostawał nawet zlecenia od bardzo wpływowych ludzi. Nie wiadomo, gdzie byłby teraz, gdyby nie przypadkowo spotkają dziewczyna, Lily. Samuel zakochał się, a z tej miłości zrodziła się Loo. To właśnie dla niej Hawley postanawia osiąść na dłużej w rodzinnej miejscowości jej matki. Jakie tajemnice odkryje dziewczyna i jak wpłynie to na jej późniejsze życie? Początkowo trudno miałam zżyć się z bohaterami, gdyż Samuel nie za bardzo przypadł mi do gustu, a Loo wydawała się taka bezosobowa. Jednak z czasem to źle wrażenie się zatarło i na prawdę zaczęłam interesować się ich losem.
Główny i najważniejszy prym, według mnie, wiedzie tutaj relacja między ojcem, a córką. Czytałam już kilka książek, w których matki wychowują samotnie swoje pociechy, a o wiele mniej jest tych, w których to ojcowie muszą podołać samotnemu rodzicielstwu. Z pewnością nie jest to łatwe, szczególnie w momencie, gdy wcześniej nie przywiązywało się wagi do opieki i ochrony nad drugą osobą. Samuel był wolnym strzelcem, który mógł robić wszystko, a robił wiele strasznych rzeczy. Później pojawiła się Lily, wielka miłość, a później Loo, idealna, ukochana córeczka. Od tamtej pory Samuel nie był już sam, a pod skrzydłami miał osobę, którą musiał się opiekować. Może on się wydawać dosyć surowym ojcem, który nie patrzy na uczucia swojej córki. I początkowo tak właśnie jest, bo który ojciec sprowadza na swoją córkę brzemię ciągłej podróży. Bez możliwości znalezienia przyjaciół czy zakochania się. Później jednak widzimi, iż Hawley dorósł do tego, aby gdzieś osiąść i zapuścić korzenie, właśnie dla Loo. Bardzo dobrze pokazana relacja, która może nie jest idealna, ale dzięki temu bardzo prawdziwa.
Nie powinno być dla Was zaskoczeniem to, iż uwielbiam książki, w których bohater może odkrywać przeszłość swojej rodziny. Przeczytałam już ich kilka i na prawno znajdziecie recenzję takich książek na blogu. Mimo to wciąż nie mogę się powstrzymać od tego, aby po nie nie sięgać. Uwielbiam tą nutę tajemniczości i myśli "ciekawe, co uda się jej/jemu odkryć". Nie zawsze są to rzeczy, które zaskakują czytelnika, ale powieści z takim wątkiem zawsze czytam z przyjemnością. Dlatego właśnie sięgnęłam po tą historię i powiem Wam, że się nie zawiodłam. Loo to na prawdę fajna dziewczyna, która potrafi logicznie myśleć. Jak na swój wiek wydaje się bardzo dojrzała. Nie ma w niej tej głupoty nastolatki, która myśli tylko o sobie i o nikim więcej. Dzięki temu bardzo ją polubiłam i później ciężko było mi zakończyć tą przygodę.
"Dwanaście żywotów Samuela Hawleya" to powieść, która potrafi chwycić człowieka za serce. Idealnie obrazuje trudy samotnego rodzicielstwa i relacje na stopie ojciec-córka. Razem z Loo odbędziemy podróż z przeszłość i będziemy mogli poznać wszystkie sekrety jej rodziny. Na prawdę warto sięgnąć po tą powieść.
Ocena: 8/10
Lubię ksiązki Papierowego, aczkolwiek ta niekoniecznie mnie do siebie przyciąga. Póki co podziękuję, na razie mam co czytać, wiec nie płaczę :D
OdpowiedzUsuńA ja jestem zaintrygowana tą pozycją czytelniczą, dlatego wciągam ja na moją listę książek, które chcę przeczytać w tym roku. Dzięki za świetny recenzję. 😉
OdpowiedzUsuńPapierowy wydaje dobre książkowe pozycje, aczkolwiek ta moim zdaniem do nich nie należy, nie przekonuje mnie.
OdpowiedzUsuńHm, zazwyczaj nie sięgam po takie książki, ale ta naprawdę mnie zaciekawiła!
OdpowiedzUsuńJa również bardzo lubię książki z motywem odkrycia przeszłości swojej rodziny :) ale nieczęsto takowe czytam. Świetne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco, chętnie zwrócę uwagę na tytuł.
OdpowiedzUsuń