
Dzisiaj do was przychodzę, żeby trochę sobie ponarzekać. A co mnie tak zdenerwowało? Autorzy, którzy myślą, że są pępkami świata i których twórczości nie można skrytykować, bo zaraz zaczną jechać po tobie z góry na dół.
NIE PISZESZ KSIĄŻEK, TO SIĘ NIE ZNASZ!
Kilka razy w swoim życiu natrafiłam już na autorów, którzy uważają, że skoro książek nie piszę, to nie znam się na rzeczy. Nie ważne, że przeczytałam ich w swoim życiu już tyle, że zliczyć nie potrafię. Nie liczy się to, że recenzuje książki na blogu już od ponad dwóch lat. To nie ma żadnego znaczenia, bo ja nie piszę książek, a tylko taka osoba się zna. Jednak gdybym była autorką i źle bym się o danej pozycji wypowiedziała, to zaraz by mi ktoś powiedział, że jestem zwyczajnie zazdrosna. Przecież to sensu nie ma! Nie uważam się za nie wiadomo jakiego znawcę, ale skoro trochę tych książek już przeczytałam, to wiem co jest dobre, a co jest po prostu zwykłym chłamem, przez który nie da się przebrnąć.
JAK CI SIĘ NIE PODOBA, TO PO CO W OGÓLE CZYTASZ?
Zacznę od tego, że kurcze no jasnowidzem nie jestem. Skąd mam wiedzieć, że coś jest dobre lub złe jeszcze przed przeczytaniem? Nie jestem masochistką, jakbym wiedziała, że coś mi się nie spodoba, to nie zabierałabym się za czytanie. Czasami gatunek mnie interesuje, opis mi się podoba i wszystko zachęca do przeczytania danej pozycji, ale okazuje się ona słaba lub jest całkowicie inna niż się spodziewałam (w tą gorszą, a nie lepszą stronę). Nie potrafię określić czy coś na sto procent będzie dobre, albo na sto procent złe. Tego się po prostu zrobić nie da. Tymczasem spotkałam się już kiedyś z autorem, który wprost się mnie zapytał po co zabrałam się za czytanie książki, skoro wystawiam negatywną opinię. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a ludzie w dalszym ciągu nie rozumieją, że gusta są różne i z zasady się o nich nie dyskutuje. Świat literatury ma to do siebie, że chcąc nie chcąc znajdują się w nim lepsze i gorsze pozycje i kiedyś musimy na nie trafić.
TY TEGO PO PROSTU NIE ROZUMIESZ!
Ja na prawdę wiele rzeczy rozumiem i na wiele z nich jeszcze mogę przymknąć oko, ale uwaga JESTEM CZŁOWIEKIEM ROZUMNYM, więc wydaje mi się, że potrafię jeszcze zrozumieć to co czytam. Ja wiem, że są książki, które wymagają większego poświęcenia uwagi od czytelnika, ale to idzie wychwycić i wtedy po prostu skupiam się na czytaniu i o niczym innym nie myślę (chyba, że zaczyna mi burczeć w brzuchu i pomyślę o tym, że muszę coś zjeść). No ale przecież lepiej powiedzieć, że czytelnik czegoś nie zrozumiał, niż przyznać się, że coś poszło jednak nie tak.
A TY W OGÓLE UMIESZ CZYTAĆ, BO WYDAJESZ SIĘ NA TO ZA TĘPA?!
A TY W OGÓLE UMIESZ CZYTAĆ, BO WYDAJESZ SIĘ NA TO ZA TĘPA?!
Teraz całkiem poważnie wam powiem, że to jest stwierdzenie, które "miałam przyjemność" usłyszeć od jednego z autorów. Mimo, że jest on powszechnie uważany za chama i lubi kontrowersje, to nie spodziewałam się po nim, w ogóle po żadnym autorze, takiego typu odzywki. Kiedy odpowiedziałam mu, że powinien umieć się trochę powstrzymać i szanować swoich czytelników, bo to dzięki nim ma na chleb, to dowiedziałam się, że jestem "wieśniarą". Tak, umiem czytać. Tak, czytam nie tylko beletrystykę, ale też innego rodzaju literaturę i wszelkiego rodzaju czasopisma. Tak więc wydaje mi się, że jestem w miarę oczytana i nie jestem na to za tępa. To taka niespodzianka.
SKRYTYKOWAŁAŚ MOJĄ KSIĄŻKĘ? NA PEWNO KTOŚ CI ZA TO ZAPŁACIŁ!
Może to kogoś zdziwi, ale za recenzję książek, ani za tą dobrą, ani tym bardziej za tą złą, nie biorę żadnych pieniędzy. Moim wynagrodzeniem są po prostu książki, które przesyła mi wydawnictwo lub sam autor. Wiele z nich również sama zakupuję, bo z wieloma wydawnictwami jeszcze nie współpracuje i nie miałabym innej możliwości ich przeczytania. Więc uwaga, kolejna niespodzianka, WSZYSTKIE OPUBLIKOWANE RECENZJE SĄ PISANE ZGODNIE Z MOIMI ODCZUCIAMI PO PRZECZYTANIU DANEJ LEKTURY. Nie czuję potrzeby żeby komuś specjalnie psuć opinię na rynku i niszczyć jego ciężką pracę. Jeżeli coś jest dobre, to recenzja jest pozytywna, jeżeli coś w moim odczuciu było złe, to recenzja jest negatywna i to tyle, koniec kropka. Nie mogę napisać, że coś mi się podobało, skoro tak na prawdę zrobiło mi sieczkę z mózgu i miałam wrażenie, że nigdy się tego koszmaru nie pozbędę z głowy. Tak samo jak nie napiszę, że książka jest zła i okropna, skoro dla mnie była przyjemna, świat dobrze był wykreowany, a bohaterowie podbili moje serce. No ludzie błagam, serio?
NIE INTERESUJĄ MNIE TACY CZYTELNICY JAK TY!
Ja rozumiem, że może się nie podobać autorowi to, że ktoś skrytykował jego książkę, ale poważanie i szacunek powinno się mieć do wszystkich. Pisząc książkę powinno się mieć na uwadze to, że pojawią się ludzie, którzy ją skrytykują. Tak jest ten świat skonstruowany, że nie wszystkim wszystko się podoba. To nie jest tak, że jak ktoś napisze i wyda książkę, to od razu wszyscy mają ją uważać za coś niesamowitego, bo skoro zostało wydane, to nie może być złe. Uwaga: to może być złe! Wydawnictwa wydają książki, które mogą spodobać się czytelnikom, ale przecież wcale nie muszą. Takie, które wpasowują się w aktualne trendy. Natomiast ze stylem pisarskim danego autora, to już jest różnie. No ale przecież jego interesują tylko te osoby, które jego pracę zachwalają, a resztę to powinno się najlepiej w kanale spuścić, bo mieli czelność go obrazić (nie jego, tylko jego książkę, ale to przecież jest to samo).
W pełni się zgadzam. Niestety, mami tego typu autorów wręcz mnóstwo na naszym rodzimym rynku. Do głowy przychodzi mi chociażby Katarzyna Michalak :P W pewnym momencie doszło do tego, że zaczęłam się bać pisania negatywnych recenzji polskich książek :P Kolejny przykład to autorka o pseudonimie Augusta Docher, która wręcz napuszczała swoich "fanów" na jakąś biedną dziewczynę. Oczywiście te dwa przykłady to tylko kropla w morzu, ale jako pierwsze przyszły mi do głowy.
OdpowiedzUsuńTrochę to smutne, że ludzie piszący książki nie potrafią przyjąć z pochyloną głową konstruktywnej i uzasadnionej krytyki. No cóż... ;)