Tytuł: Wojownicy burzy
Autor: Bernard Cornwell
Seria: Wojny wikingów
Tom: 9
Tłumaczenie: Jakub Jedliński
Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 04.09.2019 r.
Uhtred dożył na prawdę sędziwego już wieku. W tamtych czasach było to na prawdę rzadko spotykane. Jest dojrzałym mężczyzną, który wie czego chce od życia. Jednak ten, kto myśli, że bitwy nie są mu już w głowie, jest w wielkim błędzie. Teraz jednak stawia bardziej na taktykę i zaskoczenie, niż krwawą walkę do utraty sił. Stara się zawsze być o krok przed swoimi wrogami i chociaż nie zawsze mu się to udaje, to z każdej sytuacji potrafi wyjść obronną ręką. Ktoś mógłby pomyśleć, że nudne może być już to, że Uhtred zawsze wygrywa, ale to nie tak. On także nie raz się potknął, ale zawsze znajduje sposób żeby się podnieść. Tym razem na jego drodze staje nieustraszony Ragnall Ivarson, który budzi postrach na całym kontynencie. Pod jego wodzą sprzymierzeni Irlandczycy, Norwegowie i Duńczycy łupią kościoły i zajmują najlepsze ziemie. Tylko Uhtred jest w stanie go pokonać. Tylko czy tym razem będzie w stanie to zrobić?
W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć w to, że ta historia zaszła już tak daleko i znajduję się już na dziewiątym (chociaż dziesiąty też już prawie przeczytany) tomie. W głowie wciąż mam tego małego, dziewięcioletniego chłopca, który wyruszył z mieczem na dorosłego wojownika i skradł tym jego serce. Od tamtego czasu miota się między tym, kim jest na prawdę i gdzie znajduje się jego miejsce. Potrafi jednak zabijać tych, których uważał kiedyś za rodzinę w imię ludzi, którzy tam na prawdę mają go w nosie. Wszystko to ze względu na honor, który zawsze stoi u niego na pierwszym miejscu. Uhtred do taki prawdziwy wojownik z krwi i kości. Przebiegły i brutalny, ale lojalny i honorowy. To właśnie dlatego ta seria mi się nie znudziła. Owszem, akcja wciąż jest na bardzo wysokim poziomie, a każda książka ma w sobie coś nowego, ale gdyby nie Uhtred, który jest świetnym głównym bohaterem, to raczej nic by z tego nie było. Nie powiem, czasami miałam wrażenie, że niektóre sceny już w podobnym wykonaniu się pojawiały, ale nigdy nie były identyczne i czymś się różniły, więc nie mogę mieć do tego żadnych pretensji.
Wielki plus za to, że akcja wciąż trzyma nas w napięciu. Niby jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Uhterd zawsze wygrywa, ale gdzieś mimo wszystko kiełkuje w nas taki strach, czy tym razem aby na pewno. To pokazuje, że Cornwell wciąż ma pomysł na tą serię i jeszcze się nie wypalił. Szczerze mówiąc teraz się zastanawiam, czy to jest w ogóle możliwe. Facet jest niesamowity! To, jak on pisze sprawia, że po moim ciele przechodzą ciarki. Każda scena batalistyczna jest brutalna i krwawa, ale jednocześnie idealnie wyważona, więc nic nie jest tutaj przesadzone. Każdy bohater odgrywa swoją rolę, która czasami może wydawać się mało znaczącą, ale tak na prawdę jest bardzo ważna. Dodatkowo całe tło historyczne, które autor tak dobrze rozrysował. Z ciekawością i zaangażowanien śledzę losy powstawania Anglii, które będę śledzić do samego końca serii.
"Wyjownicy burzy" do kolejna książka Cornwella z serii o Wikingach, która skradła moje serce. Uhtreda nie da się nie polubić, a autor sprawia, że chcemy jego losy śledzić do samego końca. Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Otwarte zdecydowało się nie kończyć tej historii na dziesiątym tomie i zapowiedziało właśnie dwa następne. Sięgnę po nie z wielką przyjemnością.
Ocena: 9/10
W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć w to, że ta historia zaszła już tak daleko i znajduję się już na dziewiątym (chociaż dziesiąty też już prawie przeczytany) tomie. W głowie wciąż mam tego małego, dziewięcioletniego chłopca, który wyruszył z mieczem na dorosłego wojownika i skradł tym jego serce. Od tamtego czasu miota się między tym, kim jest na prawdę i gdzie znajduje się jego miejsce. Potrafi jednak zabijać tych, których uważał kiedyś za rodzinę w imię ludzi, którzy tam na prawdę mają go w nosie. Wszystko to ze względu na honor, który zawsze stoi u niego na pierwszym miejscu. Uhtred do taki prawdziwy wojownik z krwi i kości. Przebiegły i brutalny, ale lojalny i honorowy. To właśnie dlatego ta seria mi się nie znudziła. Owszem, akcja wciąż jest na bardzo wysokim poziomie, a każda książka ma w sobie coś nowego, ale gdyby nie Uhtred, który jest świetnym głównym bohaterem, to raczej nic by z tego nie było. Nie powiem, czasami miałam wrażenie, że niektóre sceny już w podobnym wykonaniu się pojawiały, ale nigdy nie były identyczne i czymś się różniły, więc nie mogę mieć do tego żadnych pretensji.
Wielki plus za to, że akcja wciąż trzyma nas w napięciu. Niby jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Uhterd zawsze wygrywa, ale gdzieś mimo wszystko kiełkuje w nas taki strach, czy tym razem aby na pewno. To pokazuje, że Cornwell wciąż ma pomysł na tą serię i jeszcze się nie wypalił. Szczerze mówiąc teraz się zastanawiam, czy to jest w ogóle możliwe. Facet jest niesamowity! To, jak on pisze sprawia, że po moim ciele przechodzą ciarki. Każda scena batalistyczna jest brutalna i krwawa, ale jednocześnie idealnie wyważona, więc nic nie jest tutaj przesadzone. Każdy bohater odgrywa swoją rolę, która czasami może wydawać się mało znaczącą, ale tak na prawdę jest bardzo ważna. Dodatkowo całe tło historyczne, które autor tak dobrze rozrysował. Z ciekawością i zaangażowanien śledzę losy powstawania Anglii, które będę śledzić do samego końca serii.
"Wyjownicy burzy" do kolejna książka Cornwella z serii o Wikingach, która skradła moje serce. Uhtreda nie da się nie polubić, a autor sprawia, że chcemy jego losy śledzić do samego końca. Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Otwarte zdecydowało się nie kończyć tej historii na dziesiątym tomie i zapowiedziało właśnie dwa następne. Sięgnę po nie z wielką przyjemnością.
Ocena: 9/10
Widzę, że czytam recenzje w złej kolejności :D
OdpowiedzUsuńTa seria to jest fenomen, każdy kolejny tom zbiera wysokie oceny. Świetna wiadomość dla czytelników że będzie kontynuacja tego cyklu
OdpowiedzUsuńTo jest coś - obserwowanie, jak bohaterowie dojrzewają, zmieniają się, rosną ;)
OdpowiedzUsuń