Tytuł: Był sobie pies
Autor: W. Bruce Cameron
Seria: Był sobie pies
Tom: 1
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Wydawnictwo: Kobiece
Premiera: 01.02.2017 r.
Główny bohater powieści W. Bruce Camerona to niezwykły pies, którego będziemy mieli okazję poznać w niejednym wcieleniu. Początkowo pojawia się jako malutki szczeniaczek, którego mama dopiero co wydała na świat. Mamy okazję zobaczyć jak wyglądają jego pierwsze dni, jak zapoznaje się z otaczającym go światem i trójką rodzeństwa, z którą nie szczędzi czasy na zabawę. Jednak życie na wolności nie jest łatwe i wystarcza chwilą nieuwagi, aby wpaść w ręce ludzi. Toby, nazwany tak przez nową właścicielkę, trafia do Zagrody, w której każdy pies zna swoje miejsce w hierarchii, ale jest przez właścicieli kochany. Toby wiedzie życie beztroskie, ale bardzo krótkie. Tym sposobem odradza się jako Bailey i trafia do rodziny Ethana małego chłopca, z którym zaczyna łączyć go wielka przyjaźń i bezgraniczna miłość. Wydawać by się mogło, że skoro wreszcie był szczęśliwy i kochany, to jego ziemskie życie dobiegło końca. Jakież jest jego zdziwienie, kiedy odradza się po raz kolejny jako... DZIEWCZYNA! I to nie byle jaka, gdyż zostaje psem (chociaż powinnam raczej napisać suczką) policyjnym!
O tej książce było głośno dwa lata temu, w momencie jej premiery i kiedy to na ekrany kin wchodził film na jej podstawie. Mam wrażenie, że znają ją wszyscy, a nawet jeżeli nie, to chociaż tytuł obił im się o uszy. Jeśli o niej nie słyszeliście, to nie wiem, pod jakim kamieniem wy żyjecie. W tamtym czasie nie byłam za bardzo nią zainteresowana, bo wydawało mi się, że jestem na nią po prostu za stara. Co więc się zmieniło teraz? Dowiedziałam się, że pojawi się druga część (premiera w Polsce 4 września) i znowu zaczął się szał. Tym razem postanowiłam, że dam jej szansę, bo po prostu chciałam zobaczyć, na czym polega jej fenomen. Może nie potrafię dalej tego wytłumaczyć, ale przepadłam bez reszty. Nie myślałam, że kiedykolwiek tak zżyję się z głównym bohaterem, który jest PSEM. Okazuje się jednak, że czasami lepiej jest wejść do głowy czworonoga, niż człowieka, gdyż jest to wielka odskocznia i po prostu dobra zabawa. Ja byłam zauroczna poznając świat oczami Bailey'a i myślę, że w tej historii każdy znajdzie coś dla siebie.
Trochę się bałam, że mogę uznać tą powieść za zbyt dziecinną, bo o przygodach zwierząt to czytało się w podstawówce, a nie mając dwadzieścia parę lat na karku. Jednak W. Bruce Cameron okazał się na tyle świetnym pisarzem, że my nawet nie do końca zwracamy uwagę na to, że jesteśmy w myślach psa. "Był sobie pies" to przepiękna historia o tym, jak ważny dla czworonoga jest jego właściciel. Pokazuje jego przywiązanie, lojalność i bezwarunkową miłość. Możemy zobaczyć, że pies nie tylko czuje, ale także odczuwa nasze emocje względem niego. To także piękna historia o przyjaźni od małego, kiedy to pies jest z dzieckiem od początku do końca, wykazując się wiernością i nie małym bohaterstwem, pokazując, że to nie on jest najważniejszy. To właśnie ta część, w której rozwija się uczucie pomiędzy Bailey'em a Ethanem, podobała mi się w całej powieści najbardziej. I nawet wtedy, kiedy poznajemy nowe oblicze naszego bohatera, on nie potrafi zapomnieć o swoim przyjacielu i wziąć wspomina spędzone z nim chwilę. Nie mogę ukrywać faktu, że wzruszyłam się przy tej książce nie raz, a nawet w tym momencie, kiedy piszę tą recenzję.
"Był sobie pies" to książka niezwykle głęboka. Skłania nas do refleksji nad tym, jak traktujemy swoich czworonogów i czy robimy to z należytym szacunkiem. Bardzo ciepła, ale i przejmująco smutna. Idealna nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych. Uważam, że jest to świetna pozycja na rodzinne czytanie. Ja lecę dalej poznawać przygody Bailey'a w drugim tomie, a was zachęcam do sięgnięcia po pierwszy, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście. Później zabieram się za film, bo jego też jeszcze nie widziałam. Tak, do tej pory mieszkałam pod kamieniem.
Ocena: 9/10
Trochę się bałam, że mogę uznać tą powieść za zbyt dziecinną, bo o przygodach zwierząt to czytało się w podstawówce, a nie mając dwadzieścia parę lat na karku. Jednak W. Bruce Cameron okazał się na tyle świetnym pisarzem, że my nawet nie do końca zwracamy uwagę na to, że jesteśmy w myślach psa. "Był sobie pies" to przepiękna historia o tym, jak ważny dla czworonoga jest jego właściciel. Pokazuje jego przywiązanie, lojalność i bezwarunkową miłość. Możemy zobaczyć, że pies nie tylko czuje, ale także odczuwa nasze emocje względem niego. To także piękna historia o przyjaźni od małego, kiedy to pies jest z dzieckiem od początku do końca, wykazując się wiernością i nie małym bohaterstwem, pokazując, że to nie on jest najważniejszy. To właśnie ta część, w której rozwija się uczucie pomiędzy Bailey'em a Ethanem, podobała mi się w całej powieści najbardziej. I nawet wtedy, kiedy poznajemy nowe oblicze naszego bohatera, on nie potrafi zapomnieć o swoim przyjacielu i wziąć wspomina spędzone z nim chwilę. Nie mogę ukrywać faktu, że wzruszyłam się przy tej książce nie raz, a nawet w tym momencie, kiedy piszę tą recenzję.
"Był sobie pies" to książka niezwykle głęboka. Skłania nas do refleksji nad tym, jak traktujemy swoich czworonogów i czy robimy to z należytym szacunkiem. Bardzo ciepła, ale i przejmująco smutna. Idealna nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych. Uważam, że jest to świetna pozycja na rodzinne czytanie. Ja lecę dalej poznawać przygody Bailey'a w drugim tomie, a was zachęcam do sięgnięcia po pierwszy, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście. Później zabieram się za film, bo jego też jeszcze nie widziałam. Tak, do tej pory mieszkałam pod kamieniem.
Ocena: 9/10
"Chodzi" za mną ten psiak - ale jakoś czasu brakuje by zabrać się za tę książkę
OdpowiedzUsuńwarto!
UsuńTę książkę czytaliśmy od razu po premierze :) piękna i wzruszająca!
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki, ale oglądałam film. No historia łamie serce.
OdpowiedzUsuń