Tytuł: Adeptka
Autor: Rachel E. Carter
Cykl: Czarny Mag
Tom: 2
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Wydawnictwo: Uroboros
Premiera: 30.01.2019 r.
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DO PIERWSZEGO TOMU SERII!
Ryiah przetrwała próbny rok w Akademii Magii, ale dopiero teraz zaczyna się dla niej prawdziwa nauka. Dziewczyna dostała się do wymarzonej frakcji bojowej, ale musi stawić czoła nauczycielowi, którego nie znosi, i wrogo nastawionej Priscilli. Sytuacji nie ułatwia też relacja z Darrenem, oscylująca między wrogością a sympatią, może nawet fascynacją… Kiedy jeden z uczniów zostaje zabity w nieprzyjacielskim ataku, nauka schodzi jednak na dalszy plan. W powietrzu wisi wojna, być może Ryiah będzie musiała wykorzystać swoje umiejętności szybciej, niż sądziła.
Ryiah jest silniejsza niż wszyscy myśleli i udaje jej się zostać Adeptką w Akademii Magii. Dostaje się do wymarzonej frakcji bojowej i teraz tym bardziej nie ma zamiaru się poddać. Radość odbiera jej jednak nauczyciel, który delikatnie mówiąc za nią nie przepada. Ciągle pod górkę robi jej także Priscilla, która chciałaby, aby Ry zniknęła ze szkoły i z życia jej oraz Darrena. Relacja z księciem staje się jeszcze bardziej zawiła. Z jednej strony ich do siebie wzamnie ciągnie, a z drugiej widzą w sobie wrogów, a Darren co chwilę uprzykrza Ryiah życie. Na horyzoncie pojawia się także Ian, który początkowo wydaje się tylko przyjacielem, ale zdecydowanie chciałby od naszej bohaterki czegoś więcej. W dodatku widmo wojny nadciąga coraz bliżej, a śmierć jednego z adepów zmienia wszystko. Ryiah troszkę zmieniła się w tym tomie. Teraz już wierzy w swoją magię i wie, że jest na prawdę dobra. Pozostał jej cięty język i zdolność do pakowania się w kłopoty, a to niezmiernie mi się podoba. Cieszę się, że ta postać wciąż jest na tak wysokim poziomie, na jakim była w pierwszym tomie. Czasami potrafiła człowieka zdenerwować swoim niezdecydowaniem co do Darrena i Iana, ale mimo to, wciąż jest jedną z najlepszych bohaterek, jakie miałam okazję poznać.
Trójkąty miłosne gdzieś już trochę odeszły w niepamięć (albo ja już nie czytam takich książek) i nie są już tak przejedzone, jak były jeszcze niedawno. Myślę, że to głównie dlatego spodobała mi się relacja pomiędzy Ryiah, a Darrenem i Ianem. Nie jest tak wymuszona i sztuczna, jak mogło by się początkowo wydawać. Oczywiste Ry, jak to zawsze jest w takich przypadkach, nie bardzo wie czego chce. Czasami na prawdę już mnie to doprowadzało do szału, ale na szczęście nie trwało długo i można było jakoś przetrwać. Jedyne co mi się nie spodobało, to jej końcowy wybór. Może ja jestem jakaś inna, ale nie stawiałam na tego, na którego stawiała większość. Trochę mi przez to przykro, ale wiedziałam, że tak to się musi skończyć.
Wielkie gratulacje należą się autorce za to, że tak zgrabnie streściła cztery lata praktyk w jednej książce. Myślałam, że ta seria będzie się głównie opierać właśnie na nauce i stawaniu się magiem, a tu takie zaskoczenie. Cieszę się, że właśnie na to zdecydowała się Rachel E. Carter. Mogła z tego zrobić szkolną serię w stylu Harrego Pottera, a postawiła na coś całkowicie innego i byl to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu będziemy mogli poznać Ryiah jako pełnoprawną maginie bojową i obserwować jej dalsze losy. Co prawda zakończenie pokazuje, że nie będzie ono takie, jak sobie wyobrażała początkowo, ale tego wam zdradzić nie mogę. Na pewno warto czekać na kolejne części, a jeżeli jeszcze nie przeczytaliście tej, to zachęcam.
"Adeptka", to świetna kontynuacja, która jest nawet lepsza od tomu pierwszego. Ryiah pokazuje nam, że jeżeli się tylko chce, to można zdobyć to, czego tak bardzo się pragnie. Piękna historia okraszona dużą dozą magii. Coś niesamowitego!
Ocena: 9/10
Trójkąty miłosne gdzieś już trochę odeszły w niepamięć (albo ja już nie czytam takich książek) i nie są już tak przejedzone, jak były jeszcze niedawno. Myślę, że to głównie dlatego spodobała mi się relacja pomiędzy Ryiah, a Darrenem i Ianem. Nie jest tak wymuszona i sztuczna, jak mogło by się początkowo wydawać. Oczywiste Ry, jak to zawsze jest w takich przypadkach, nie bardzo wie czego chce. Czasami na prawdę już mnie to doprowadzało do szału, ale na szczęście nie trwało długo i można było jakoś przetrwać. Jedyne co mi się nie spodobało, to jej końcowy wybór. Może ja jestem jakaś inna, ale nie stawiałam na tego, na którego stawiała większość. Trochę mi przez to przykro, ale wiedziałam, że tak to się musi skończyć.
Wielkie gratulacje należą się autorce za to, że tak zgrabnie streściła cztery lata praktyk w jednej książce. Myślałam, że ta seria będzie się głównie opierać właśnie na nauce i stawaniu się magiem, a tu takie zaskoczenie. Cieszę się, że właśnie na to zdecydowała się Rachel E. Carter. Mogła z tego zrobić szkolną serię w stylu Harrego Pottera, a postawiła na coś całkowicie innego i byl to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu będziemy mogli poznać Ryiah jako pełnoprawną maginie bojową i obserwować jej dalsze losy. Co prawda zakończenie pokazuje, że nie będzie ono takie, jak sobie wyobrażała początkowo, ale tego wam zdradzić nie mogę. Na pewno warto czekać na kolejne części, a jeżeli jeszcze nie przeczytaliście tej, to zachęcam.
"Adeptka", to świetna kontynuacja, która jest nawet lepsza od tomu pierwszego. Ryiah pokazuje nam, że jeżeli się tylko chce, to można zdobyć to, czego tak bardzo się pragnie. Piękna historia okraszona dużą dozą magii. Coś niesamowitego!
Ocena: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz